sobota, 11 lipca 2020

Magister bezpieczeństwa narodowego

Jestem magistrem! Po roku doczekałam się. I tak się złożyło, że broniłam się dokładnie 3 lata po licencjacie. Przez zawirowania z Erasmusem obroniłam się rok później, niż zakłada edukacja, ale co tam, jakoś brak tego papieru nie przeszkodził mi w niczym w tym roku.
Nie wiem czy to, że byłam w swoim pokoju jakoś mniej mnie stresowało. Przede wszystkim śledziłam od kilku godzin MS Teams i składy komisji, obserwowałam ile kto się broni, kiedy w końcu zaloguje się mój promotor. Bałam się, ze zerwie mi połączenie, bo jednak mieszkam w górach. Bałam się, że będę źle coś słyszeć albo mnie ktoś źle usłyszy. Było gorąco, więc ze stresu miałam wrażenie, że nie mam czym oddychać, jest wszędzie za gorąco, duszno. Rodziców nie było w domu, ale może to i lepiej, bo moje samopoczucie też by na nich źle wpłynęło.
Ostatecznie - obroniłam się! Takich czasów dożyliśmy, że magistrem zostaje się nie wychodząc z domu, z komisją łączy przez kamerkę internetową, a na nogach są futrzane papcie zamiast szpilek.
Koniec ze studiami, nauką dziwnych rzeczy, teraz ruszam zdobywać świat zawodowy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna