sobota, 13 października 2012

Kinia


Ahh, wczoraj cały dzień z Kinią. Zaczynaliśmy w szkole na 9.00, mieliśmy 3 lekcje i o 12.00 akademia z okazji Dnia Komisji Edukacji Narodowej, na którą szła wytyczona delegacja, w której składzie się nie znalazłam. A było to równoznaczne z dniem prawie wolnym.
Kinia pojechała do mnie, żeby zabrać grzybka tybetańskiego i zobaczyć Charona, następnie pojechałyśmy do niej i robiłyśmy frytki na obiad. Natalii miała być z nami, ale wybrała korki z matmy, zdrajca mały ;D
Przesłuchałyśmy z tysiąc piosenek na jej komputerze, pozamawiałam rzeczy z decoupage od niej, oglądałyśmy jej zdjęcia z dzieciństwa. Poznałam nawet jej siostrę i brata, który potem zrobił nam bezy i sok z marchwi.
Pozytywny dzionek :) W końcu wiem, gdzie i jak mieszka Kinia, więc kiedyś mogę jej nawet niespodziewanie wbić do domu ;D
Mój stos zeszytów z zadaniami rośnie niepokojąco z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Potrzebuję się na czymś wyżyć. Rozważam, czy powiesić worek treningowy w garażu ...
Pozdrawiam!

Znalazłam kolejne zdjęcia, na których jestem z Natalii i Kinią. Nie ogarniam, co one robią na tych fotografiach, ale śmieszne to jest ;p

 

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna