sobota, 27 października 2012

Powody do radości

Sprawozdanie z kilku ostatnich dni.
Po pierwsze, dzisiaj odwiedziła moją pipidówę Agatka. Przejechanie przystanku, plotkowanie, gotowanie makaronu, oglądanie zdjęć, kawa, Aleksander Rybak, kropka, deszcz, zimno. Jedna z sytuacji, która wpłynęła na mój humor.
Po drugie, "Skyfall". Ostatnio coś dużo chodzę do kina z tatą, to już trzeci film od sierpnia. Jeszcze nigdy tak właściwie nie oglądnęłam Bonda w całości, zawsze sam początek lub koniec. Po co oglądać całość, jak można się domyślić, prawda? Pod koniec szkockie krajobrazy, przez co zawładnęli moim sercem. Szkocja, stary dwór, mgła i Ralph Fiennes. Czyli Dagna się zakochała. Zaś. A wracając do filmu, pewne niespodzianki czekają widzów. Jest chwilami przerażająco, ale nadrabia się muzyką i samochodami. Film był o 21.00, ale nie zasnęłam, byłam twarda, chociaż było mi strasznie niewygodnie, a na dodatek żelki zjadłam już na reklamach. Zakręcałam cały seans włosy na palce i podwijałam pod siebie nogi. Ale emocje są. Chociaż potem obawiałam się pustego parkingu podziemnego o północy.
Kolejny film to "Troja". Wkurzał mnie Brad Pitt, którego ogólnie nie trawię; wkurzał mnie Orlando Bloom, za którym kiedyś przepadałam; wkurzała mnie Helena, która przyczyniła się po części do śmierci Hektora. Ogólnie to lubię klimaty starożytne. Mitologia to moja miłość. Bardzo wzruszające, poruszające. Sporo walki, krwi, a wszystko przez Orlanda i Helenę, za co miałam ochotę im nogi powyrywać. Godny polecenia, jak to było w pewnej książce "najładniejsze męskie tyłeczki" można sobie pooglądać.
W piątek usłyszałam słowo JEDZIESZ, które zmieniło moje życie i całkowicie poprawiło mi humor. 10.11 - 17.11 -> moja pierwsza i może ostatnia szansa na udoskonalenie języka angielskiego. 
A ostatnim powodem, który poprawił mój humor, właściwie to wpłynął on najbardziej na moje samopoczucie, to rozmowy z przyjaciółmi. Długie, pełne mojego marudzenia, wyżalania się i dziękuję bardzo za wysłuchanie i pocieszenie. Męskiej i żeńskiej części dziękuję <3>
Tak poza poprawami humorku, to biorę się za czytanie sagi o Harrym Potterze. Czytam pierwszy raz, chyba jestem za stara na to, bo język jak dla mnie zbyt banalny i dziecinny, ale jest to pewnego rodzaju klasyk, który jest obowiązkowy do przeczytania dla każdego mola książkowego.
Coraz częściej rozmawiam z rodzicami o kierunku moich studiów. Na razie waham się nad prawem, ale odpycha mnie trochę rozszerzona matura z historii, która będzie masakrą na kółkach. Rozważamy różne opcje, zaoczne, dzienne, UJ, mieszkanie w domu, weekendy w Krakowie. No cóż, trochę czasu jeszcze mam, ale cienko to widzę.
No i załatwiłam sobie właśnie korepetycje z matmy. Funkcje kwadratowe. Przeżyję koszmar z rysowaniem po raz drugi za tydzień. Trzymam za siebie kciuki.
Podjarana jestem. Szykuje się super tydzień. W środę dzień bez stresu, czwartek i piątek wolny, cud, miód i orzeszki.

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna