Sprawozdanie z kilku ostatnich dni.
Po pierwsze, dzisiaj
odwiedziła moją pipidówę Agatka. Przejechanie przystanku, plotkowanie,
gotowanie makaronu, oglądanie zdjęć, kawa, Aleksander Rybak, kropka,
deszcz, zimno. Jedna z sytuacji, która wpłynęła na mój humor.
Po drugie, "Skyfall".
Ostatnio coś dużo chodzę do kina z tatą, to już trzeci film od
sierpnia. Jeszcze nigdy tak właściwie nie oglądnęłam Bonda w całości,
zawsze sam początek lub koniec. Po co oglądać całość, jak można się
domyślić, prawda? Pod koniec szkockie krajobrazy, przez co zawładnęli
moim sercem. Szkocja, stary dwór, mgła i Ralph Fiennes. Czyli Dagna się
zakochała. Zaś. A wracając do filmu, pewne niespodzianki czekają widzów.
Jest chwilami przerażająco, ale nadrabia się muzyką i samochodami. Film
był o 21.00, ale nie zasnęłam, byłam twarda, chociaż było mi strasznie
niewygodnie, a na dodatek żelki zjadłam już na reklamach. Zakręcałam
cały seans włosy na palce i podwijałam pod siebie nogi. Ale emocje są.
Chociaż potem obawiałam się pustego parkingu podziemnego o północy.
Kolejny film to "Troja".
Wkurzał mnie Brad Pitt, którego ogólnie nie trawię; wkurzał mnie
Orlando Bloom, za którym kiedyś przepadałam; wkurzała mnie Helena, która
przyczyniła się po części do śmierci Hektora. Ogólnie to lubię klimaty
starożytne. Mitologia to moja miłość. Bardzo wzruszające, poruszające.
Sporo walki, krwi, a wszystko przez Orlanda i Helenę, za co miałam
ochotę im nogi powyrywać. Godny polecenia, jak to było w pewnej książce
"najładniejsze męskie tyłeczki" można sobie pooglądać.
W piątek
usłyszałam słowo JEDZIESZ, które zmieniło moje życie i całkowicie
poprawiło mi humor. 10.11 - 17.11 -> moja pierwsza i może ostatnia
szansa na udoskonalenie języka angielskiego.
A ostatnim powodem, który poprawił mój humor,
właściwie to wpłynął on najbardziej na moje samopoczucie, to rozmowy z
przyjaciółmi. Długie, pełne mojego marudzenia, wyżalania się i dziękuję
bardzo za wysłuchanie i pocieszenie. Męskiej i żeńskiej części dziękuję <3>3>
Tak
poza poprawami humorku, to biorę się za czytanie sagi o Harrym
Potterze. Czytam pierwszy raz, chyba jestem za stara na to, bo język jak
dla mnie zbyt banalny i dziecinny, ale jest to pewnego rodzaju klasyk,
który jest obowiązkowy do przeczytania dla każdego mola książkowego.
Coraz
częściej rozmawiam z rodzicami o kierunku moich studiów. Na razie waham
się nad prawem, ale odpycha mnie trochę rozszerzona matura z historii,
która będzie masakrą na kółkach. Rozważamy różne opcje, zaoczne,
dzienne, UJ, mieszkanie w domu, weekendy w Krakowie. No cóż, trochę
czasu jeszcze mam, ale cienko to widzę.
No i załatwiłam sobie
właśnie korepetycje z matmy. Funkcje kwadratowe. Przeżyję koszmar z
rysowaniem po raz drugi za tydzień. Trzymam za siebie kciuki.
Podjarana jestem. Szykuje się super tydzień. W środę dzień bez stresu, czwartek i piątek wolny, cud, miód i orzeszki.
Było super!!! Bardzo dziękuję:*:*:*
OdpowiedzUsuń