poniedziałek, 6 lipca 2015

Czas leci szybko

Ściubię, ściubię, byle starczyło na zachcianki. Ale chyba dobrze jest mieć sczyszczoną kartę i portfel, bo nie kusi na głupoty.
Mam wolne w pracy, więc załatwiam ostatnie rzeczy. Krawcowa, Sanepid, Gatta, poczta, lekarz. Zamówiłam botki z wyprzedaży ze Stradivariusa i jestem pełna nadziei, że będą pasować i nie będę musiała zwracać. Szpilka, skóra, proste botki. Moje marzenie, a jednak moje koturny powoli są znoszone. Tak samo kurtka skórzana, ale to jeszcze mam czas na jej "wymianę". Pochodzę ostatnią jesień i poszukam czegoś nowego.
Mam wrażenie, ze ten tydzień, a przynajmniej roboczy, minie mi bardzo szybko. Dniówki, nocki, wizyta u lekarza, jeszcze sesja z Adelą się upchnie gdzieś po drodze. Zanim się obejrzę i będzie weekend, którego nie mogę się doczekać. Czekajcie na relacje w poniedziałek!
Pożeram 6. część Ilony Andrews o Kate Daniels. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo stęskniłam się za Kate i Curranem. Ten humor, problemy dorosłych ludzi, fantastyczne stwory, sceny batalistyczne, narracja. Uwielbiam w każdym detalu Ilonę Andrews. I co? 2 dni i pochłonę całą książkę. Dawno tyle nie czytałam :)

"Derek postanowił iść pieszo, podobnie jak kilku innych, włączając w to Currana, który żyje w przekonaniu że wszystkie konie snują potajemne intrygi przeciwko niemu"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna