niedziela, 11 października 2015

Imladris 2015

Imladris zakończony, a wraz z nim moja pomoc techniczna. Tak, to niebywałe, że się tam znalazłam. Ekspresowy kurs zorganizowany przez przyjaciela - kolor do koloru. Zadziałało, niczego nie popsułam.
Miałam mało konwentów w swoim życiu. Ten praktycznie cały przesiedziałam w orgówce, taka forma zaszczytu i lansu. Poznałam naprawdę świetnych ludzi, którzy podzielają moje zainteresowania i zamiłowania do pewnych seriali. Było wesoło, swojsko, swobodnie i luźno w miarę. Co godzinę czasami latałam po salach i podrzucałam laptopy.
Mam małe wyrzuty sumienia, że nie uczyłam się, ale mam nadzieję, że nie dopadnie mnie aż taka karma. Byle przeżyć poniedziałek i wtorek, od środy mam już praktycznie weekend.
Wpadły moje Star Warsy, z którymi zamieniłam kilka słów i pobujałam się z nimi na korytarzu. Fajnie jest mieć takich ciekawych znajomych-przebierańców.
Jak na konwentowy weekend jest całkiem przyzwoicie ze mną. Spałam normalnie, jestem świeża i pachnąca, a także najedzona. Może w piątek przesadziłam i jechałam do 23 na jednym obwarzanku, ale za to jedliśmy obfitą kolację o północy. Ja - kucharka ^^
Wyszłam z konwentu z dwoma lizakami i czekoladą, a także kością do gry i własnym identyfikatorem. Więc na plus :D
I tak, przywiozłam sobie pamiątkę.

Gra SoA, jestem zachwycona!

Podkładka pod kubek. Aż ciągle chce się pić herbatę.

Identyfikator :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna