piątek, 4 września 2020

10 zdjęć z podróży #6

Poniżej obóz rowerowy w 2012 roku. Był to mój pierwszy obóz harcerski i to dopiero była szkoła życia. Spędziłam dwa tygodnie na siodełku rowerowym, przejechałam 500 kilometrów, a jako starsze harcerki miałyśmy sporą grupę młodych harcerek pod opieką. Musiałam opiekować się kilkoma dziewczynkami, uważać, żeby nie wjeżdżały pod koła samochodów, motywować do pedałowania pod górkę, mimo, że sama nie dawałam rady. Sił brakowało codziennie coraz bardziej, bo woziłyśmy na rowerach sakwy zapakowane po same brzegi, a na zmiany także ciężkie namioty, przytroczone do bagażników. Pogoda nas nie rozpieszczała, bo prawie codziennie łapała nas burza w drodze, chowałyśmy się przed ulewami w szopach, na przystankach, musiałyśmy rozbijać obozy w deszczu. Nic nie schnęło, bo nie miało kiedy, tyłki bolały, nogi, nie było super łazienek do umycia się, tylko takie campingowe. Czasami spałyśmy na podwórkach jakiś gospodarstw, raz w hangarze pomiędzy łódkami, a raz na strychu kaplicy. Mimo wszystko wspominam ten obóz dobrze, bardzo się zżyłyśmy z dziewczynami, bo łączyły nas wspólne problemy i bóle.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna