poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Intensywny weekend

Moje łydki stękają przy wchodzeniu i schodzeniu po schodach. Poszalałam w ten weekend z aktywnością fizyczną. W sobotę wybraliśmy się z J. i jego rodzicami na Błatnią, zrobiliśmy 17 km, z czego jakieś 3 km po asfalcie, a to gorsze niż kamienie. Po wycieczce na Błatniej relaksowałam się do końca dnia.
Niedziela - moi rodzice wspólnie z J. wpadli na pomysł wycieczki rowerowej. Iwo też się dołączył, więc całą bandą pojechaliśmy na rower. Niny tylko 43 km, upałów nie było, ale totalnie nie miałam siły, kondycji i nie był to mój dzień. Jeszcze miałam najmniejszy rower, a pół godziny przed wyjazdem odmówiłam elektryka przyszłego teścia. Miałam za swoje, wycierpiałam się i wypiłam potem litr wody za jednym zamachem.
Nie dość, że codziennie chodzę 9 godzin w szpilkach, nawet prowadzę w nich auto, to jeszcze doprawiłam nogi górami i rowerem. Teraz leżę i odpoczywam, koniec na ten tydzień, mam wolne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna