niedziela, 25 września 2011

Bytom

Dzień dobry!
I wróciłam przed chwilą z Katowic. Na łóżku leży wielki plecak i czeka cierpliwie na rozpakowanie.
A więc tak ... byłam na warsztatach rad drużyn w Bytomiu. Miały być w Krakowie, ale się pozmieniały plany. Okazało się, że byłam jedyną przedstawicielką wędrowniczek, ale Magda przyjęła mnie tymczasowo pod skrzydła dziewiątki. Opiszę może trochę jak minęły mi te niecałe 3 dni.

Piątek 23.09.2011
O 16.50 była zbiórka na dworcu PKP w BB. O 17.20 przyjechał pociąg, którym dojechałyśmy do Czechowic, a potem szybka przesiadka do pociągu jadącego do Katowic. O 19.30 wsiadłyśmy do MZK i pojechałyśmy do Bytomia. Na miejscu zorientowałyśmy się, gdzie jest szkoła, w której mamy spać i szłyśmy tak z pół godziny. O 21.00 wyczekiwana kolacja składająca się z kilku kromek chleba i serem z ketchupem. O 22.00 apel na boisku za szkołą. Trochę dziwnie się czułam, bo jako jedyna byłam bez munduru, którego jeszcze nie posiadam ... O 23.00 zasiadłyśmy w kręgu przy świeczkach i śpiewałyśmy przy akompaniamencie rozstrojonych gitar. O północy zasłużony odpoczynek. Leżałam na połowie karimaty z łokciem pod głową na podłodze. Niekomfortowe spanie, ale jakie przeżycia. Może za bardzo się tym ekscytuje, ale musicie mi to wybaczyć.

Sobota 24.09.2011
O 8.00 pobudka. Nie było tak źle, jak się spodziewałam. Po śniadaniu, powitaniu dnia, pojechałyśmy do zoo do Chorzowa (Do Nebcia: Całkiem całkiem miasteczko :p). 
Po powrocie z zoo i obiadku (zupki chińskie) zorganizowano nam grę miejską. Punkty, których było 5, były rozmieszczone po całym Bytomiu, a czasu miałyśmy z 2h, więc żaden patrol nie skończył jej. Ale przynajmniej pozbierałam kasztany. I widziałyśmy pożar kamienicy przy głównej ulicy. Przyjechały aż 3 straże. Widok niesamowity. O 19.20 miałyśmy zajęcia dla zastępowych i bez funkcyjnych, na których rozmawiałyśmy o sprawnościach. O 21.30 puścili nam film "Inka". Po 15 minutach filmu, położyłam się w śpiworze na dwóch krzesłach i film mi się urwał. Obudziłam się na koniec filmu, a potem ogłosili alarm mundurowy, więc nieco zaspana poleciałam ubrać kurtkę i na dwór.

Niedziela 25.09.2011
7.00 pobudka. Szybkie sprzątanie sali lekcyjnej, układanie ławek, powitanie dnia i śniadanie. O 9.30 msza. Ksiądz prowadzący mszę był świetny, wprost genialny. Mało kiedy spotyka się duchownego z takim poczuciem humoru. Godzin pociągów, mzk itp już nie pamiętam, bo mało zerkałam na zegarek, ale tak mi się wydaje, że o 12.26 był pociąg Katowice - BB. O 14.00 byłyśmy już w naszym mieście i tak właściwie skończyła się moja podróż. 
Było super, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi i mam na razie co wspominać. 
A na koniec obiecane zdjęcia i zabieram się za czytanie Waszych blogów i rozpakowywanie plecaka. 
Pozdrawiam ;*

(Nie chce mi się podpisywać zdjęć. Nie nie. Tak na temat zdjęć ... są to zdjęcia starej książki, którą znalazłam niedawno w biblioteczce rodziców. Zachwyciła mnie, bo jest stara i zniszczona. Magiczna i urocza. Miłego oglądania)

 
 
 
 
 
 

13 komentarzy:

  1. Mówili, ale ja tak nie uważam :) ale dziękuję. Widać, że miałaś świetny wyjazd! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka faktycznie magiczna, takie stare przedmioty mają w sobie taką magię i niesamowitą siłę, bynajmniej dla mnie :) Widzę, że weekend się spodobał, fajnie tam miałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka fajnie wygląda. Masz ciekawe życie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale się napisałaś ! :D

    ładna ta ksiązka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję! :) I dodaję! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 1955? Bardzo klimatyczna ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Stare książki mają w sobie coś magicznego. : )

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam takie stare książki :) rzeczywiście jest w nich coś magicznego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna