Zauważyłam dość poważną zmianę w moim nastawieniu do ludzi i sytuacji podczas tych wakacji.
Coraz więcej czytam. Pochłaniam książki w niesamowitych ilościach. Potrafię czytać do nocy.
Oglądam telewizję częściej niż zwykle. Najchętniej siedzę na fotelu i słucham bezsensownych kabaretów, albo oglądam programy naukowe.
Nie rajcuje mnie już siedzenie w internecie. GG, Facebook ... Wiem, że nie ma po co tam wchodzić.
Tworzę. W te wakacje napłynęła do mnie taka wena, o jakiej mi się nie śniło. Z jednej strony się z niej cieszę, bo wszystko to przelewam na papier, ale z drugiej... wyobrażam sobie czasem takie rzeczy ... Tak piękne i nierealne, że czuję się strasznie.
Zaczęłam więcej pomagać mamie w obowiązkach domowych. Z własnej woli potrafię posprzątać kuchnię, salon czego wcześniej w życiu nie chciałoby mi się zrobić.
I oczywiście... spędzam więcej czasu na dworze. To jest bardzo pozytywne. Nawet podczas deszczu wybieram się do ogrodu na borówki amerykańskie, idę do lasu z tatą ścinać drzewo.
Otwieram się na ludzi, chodzę na spotkania, dużo rozmawiam ...
Taką zmianę lubię ;)
Też kiedyś uwielbiałam czytać, dosłownie cały czas.;]
OdpowiedzUsuńAle to było w 6 klasie.;dd
Czarną wykupiła moja koleżanka, ale ta też nie jest najgorsza.;D
OdpowiedzUsuńjeśli lubisz przeglądać modowe blogi zapraszam do mnie:) zachęcam do obserwacji;**
OdpowiedzUsuń