poniedziałek, 21 grudnia 2020

Seria o Ani Shirley

Skończyłam Anię, jak postanowiłam, w tym roku. Cieszę się, że dotrzymałam tego postanowienia i przeczytałam zaległe części.

Czytanie serii o Ani w dorosłości, zarówno mojej, jak i jej, było niesamowite pod tym kątem, że lepiej to wszystko rozumiałam. Jest mi niezwykle przykro, że skończyłam serię. Wiem, że są jeszcze opowiadania z Wyspy Księcia Edwarda, ale nie interesują mnie losy ludzi poza Anią Shirley. Chciałabym kiedyś być taka jak Ania - dobrą żoną, matką, przyjaciółką.

Ostatnią część czytało mi się tak dobrze dlatego, że mimo fikcyjnych postaci wojna była prawdziwa - Lucy M.M. opisywała I Wojnę Światową i przywoływała autentyczne bitwy.

Ania była dobrym książkowym zakończeniem roku. Jej optymizm i nadzieja w lepsze jutro na pewno po części na mnie wpłynęły. Przeżyła wojnę, a ja nie przeżyję pandemii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna