Liczyłam na spokojną niedzielę w domu, a tu niespodzianka - rodzice postanowili pojechać na obiad do restauracji do Tychów. Oni wyglądali jak ludzie, ja - jakbym pół nocy nie spala i balowała drugie tyle (po części prawda). Jedzenie było pyszne i genialne, ale myślałam, że umrę w aucie.
Z leżenia na kanapie po powrocie też mi nic nie wyszło, bo zdążyłam tylko pomalować paznokcie i już mnie zaciągnęli do stołu do gry w 7 cudów świata. Nie mają litości.
Jeszcze jutro do pracy, spotkanie wieczorem i koniec 2019. Jestem do tyłu ze wszystkim co sobie zaplanowałam, czas ucieka przez palce, ale mam nadzieję, że jeszcze we wtorek nadgonie plany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze! To naprawdę miłe z Waszej strony. Odwdzięczę się za każdy.
Bardzo proszę nie ogłaszać się w komentarzach.
Pozdrawiam.
Dagna